Komentarz Wojtka
Prezesie,Drogi Janku,
Szanowna Kapituło,
Drogie Koleżanki i Koledzy,
Bardzo dziękuję za wyróżnienie. Jestem zaszczycony, a jednocześnie skonsternowany, bo moje zasługi przy nieco gorszej od Waszej woli można byłoby interpretować jako przyczynek do przyznania innej z cennych klubowych nagród czyli.. Górskiego Jaja. A było to tak: Zamiast wstać o pianiu budzika i szykować się do szturmu na Lenina, przekręciłem się na drugi bok i próbowałem zasnąć. W tym czasie Mateusz i Piotr ruszyli z namiotu w stronę szczytu. Mateusz nie uszedł daleko zaliczając bliskie spotkanie z dziurą. I tylko przytomności umysłu Piotra należy zawdzięczać to, że po pierwsze nie poszedł w ślady Mateusza, a po drugie, że zdołał wyrwać Jacka i mnie ze snu. W tym momencie pojawił się problem liny, a raczej jej braku. Jak przystało na prawdziwych bohaterów ten zbędny element naszego wyposażenia pozostawiliśmy w namiocie obozu II 700 metrów niżej. Bo przecież każde dziecko wie, że Lenin to łatwa góra, i żadna lina nie jest tam potrzebna. Na szczęście obyło się bez szarpania prześcieradeł na pasy i ich wiązania (a propos prześcieradeł też nie mieliśmy!) bo Francuz z namiotu obok chyba nie wiedział że Lenin łatwą górą jest i linę ze sobą do obozu III przytargał. Po znalezieniu liny (wraz z Francuzem) dalsza część akcji była już dziecinnie prosta. Lina do dziury. Mateusz na linę. Wojtek za linę, Jacek za Wojtka, Piotrek za Jacka, Francuz za Piotrka. Ciągną i ciągną aż wyciągnęli. (Główna nasza zasługa polegała na tym że nikt nie wpadł na pomysł konstruowania flaszenzugu, bo gdyby taki pomysł miał być realizowany to Mateusz do tej pory siedziałby w dziurze) Druga akcja przebiegała równie sprawnie, a polegała na sprowadzeniu ślepego i osłabionego Jacka z obozu III na dół. Główną część roboty odwalili Edek i Piotr, którzy matkowali Jackowi w zejściu z Obozu III do II. Następnego dnia rano schodząc z II do I, Edek przez radio poprosił aby przynieść im na lodowiec coś do picia, bo Jacek już wyżłopał cały zapas herbaty, a drogi dziwnie nie chce ubywać. Chcąc nie chcąc razem z Tomkiem zaczęliśmy po raz czwarty podchodzić tym rozmiękłym , poszczelinionym gównem zwanym lodowcem, klnąc po drodze na upał, i pomstując na Kolegów, którzy zażyczyli sobie śniadanie do łóżka. Okazało się, że nie tylko potrzebne było śniadanie, ale i coś w żyłę (dexamethazon – Magda, wielkie dzięki za dealerkę drug’ów :-), a i samo łóżko trzeba było zaimprowizować z liny i karimat, aby na tym posłaniu ściągnąć Jacka do podnóża lodowca. Bez pomocy przypadkowo spotkanych Moskwiczan oraz szefa bazy – Andrieja – nie dalibyśmy rady.
Edku, Jacku, Magdo, Mateuszu, Piotrze, Tomku – bez Was te akcje by się nie powiodły.
Andrzeju, Dominiku, Tadeuszu – to że nie występujecie w opisach powyżej to nie znaczy, że nie mieliście godnego miejsca w naszej wyprawie.
Wręcz przeciwnie brak wiadomości = dobra wiadomość!!!
Do zobaczenia w Górach
Komentarz Maćka
Witam Szacowne Górskie Grono,
Absencja, paść musi niestety te słowo. Choć wola wielka aby być i raczyć się w Waszym Towarzystwie !!! Piszę zatem do wiadomości Wszystkich, bo gdyby przez przypadek okazało się, że dzięki moim „zgrabnym” pośladkom które zostały wypięte na 4 tyś m, mógłbym otrzymać któreś z wyróżnień ( a wiem iż zostałem nominowany), to upoważniam w wypadku wygranej mojego brata Marka z Lubina, rycerza szlachetnego i odważnego do odbioru nagrody. Piszę to z pewną stanowczością i wiedzą anatomiczną, a to na wypadek gdyby po 2 litrze wina jury kazało rycerzowi Markowi mnie naśladować i wypiąć gołe poślady. On nie zawiedzie !!! A jak błyśnie dupskiem to Wam winiucha z rąk powypadają Z górskim pozdrowieniem jankes Szanowna Kapituło, Dziękuję, jeszcze raz dziękuję… Co do pierwszego wyróżnienia – pośladki ćwiczę dzielnie tak aby móc w przyszłości eksponować je na eksponowanych graniach ? . Co prawda interesu trzeba później szukać przez dwa dnia, ale …. Co do drugiego dyplomu, to jest on dla mnie bardzo miłym zaskoczeniem. Nie spodziewałem się zupełnie takiego odbioru. Tak na prawdę to należy się on Wszystkim Uczestnikom, gdyż bez ich poczucia humoru, z pewnością nie mógł bym się rozwijać w swoich żartach…. ? Życzę Wszystkim wielu sukcesów w nadchodzącym Nowym Roku zarówno w życiu prywatnym jak i oczywiście górskim. ps.
Dopóki walczysz jesteś zwycięzcą
Maciej